Nie zaglądaj mi do portfela - o klasycznej polskiej zazdrości.

Do napisania tego posta natchnęło mnie kilka ostatnich rozmów z koleżankami, które tak jak ja mają za życiową pasję podróże. Nie będzie to niestety pozytywny wpis. Będzie to raczej historia o tym jak przez naszą pasję tracimy znajomych, jakie spotykają nas przykrości i dlaczego ludzie nie doceniają naszego bakcyla. 


Jeszcze jakiś czas temu ochoczo mówiłam i pisałam o tym ile kosztowała mnie konkretna podróż. Nie dlatego, żeby się pochwalić - to nigdy nie było moim celem. Otwierałam swój portfel przed innymi żeby pokazać, że da się tanio podróżować, natchnąć kilka osób do ruszenia w świat. No i dostałam odzew - przysłowiowego kopa w dupę i sumowanie mi rocznych wydatków. Porównywanie ile to ja nie mogłabym za to kupić, co zrobić, ile imprez odbyć.

Skąd w nas ta "polaczkowatość", chęć dogryzienia innemu tylko za to, że nie zachowuje się jak 3/4 społeczeństwa? Rozważania na ten temat zajęły kilka moich dni i tak oto powstał ten ociekający niestety złością wpis. Dlaczego niestety? A no dlatego, że ja nigdy nikomu do portfela nie zaglądałam, skąd więc przyzwolenie na zaglądanie do portfela mnie?



Od czego by tu zacząć? Może od starego jak świat stwierdzenia, że każdy ma swoje priorytety? Ile ludzi tyle sposobów na życie. Moim jest podróżowanie, poświęcam na to czas, energię, czasem ostatnią złotówkę w portfelu. Jest mi z tym tak samo dobrze jak osobie, która kolekcjonuje buty, torebki, zmienia telefony na coraz lepszy model. Tu powinna nastąpić równowaga w przyrodzie.. powinna, no ale niestety.

Czasami odnoszę wrażenie, że żyję w kraju, w którym połowa społeczeństwa nasłałaby na drugą urząd skarbowy. No bo przecież nie możesz mieć pieniędzy jeżeli żyjesz w Polsce, jesteś studentem i o zgrozo pracujesz na śmieciówce w korpo. Na pewno masz dzianych rodziców, jesteś utrzymanką albo jeszcze lepiej jeździsz do Dubaju ( to teraz takie modne i na czasie, że aż żal nie wspomnieć). Zbierając wszystko w całość, ogólnie w dupie Ci się poprzewracało.

Problem w tym, że każdy ma pieniądze. Mniejsze, większe, ale każdy ma. Być może gdybyśmy sobie zajrzeli na konta okazałoby się, że jedna z drugim mają tam znacznie więcej niż ja. No więc jak to się dzieje, że ja wyjeżdżam gdzieś raz na 3-4 miesiące, a on/ona patrzy na mnie z miną seryjnego mordercy? Jest tak, a nie inaczej bo tylko od Ciebie zależy jak je rozdysponujesz!



Tak na prawdę prawie każdy z nas ma pieniądze, które może przeznaczyć na spełnianie marzeń (w moim przypadku - podróżowanie). Pytanie tylko jak nimi dysponujesz? Jeśli Twoja szafa już się nie zamyka to może powinnam Cię uświadomić: mój bilet lotniczy kosztuje prawie zawsze mniej niż para nowych jeansów z H&M.  Pytanie co wybierasz? 8 parę spodni czy spacer po  Barcelonie? To zależy tylko i wyłącznie od TWOICH priorytetów.


Chcesz mieć kolejną parę jeansów, torebkę, nowe NB? Dla mnie to jest okej, bo to Twój wybór. Ja za tą nadprogramową parę, spędzę weekend w miejscu o którym już dawno marzyłam.
Dlatego apeluję: nie zaglądajmy sobie wzajemnie do portfela! Bo i po co ? Jeśli masz w życiu swój priorytet to nie wytykaj mi palcem mojego. Będzie zdrowiej, przyjemniej, nikt się z nikim nie pokłóci i nie utracimy ze sobą kontaktu. A to również się zdarza..


Moja historia nie jest może tak dramatyczna, ale w ciągu ostatniego roku pozamykałam kilka niewygodnych znajomości. Również takich, które opierały się wyłącznie na postawie roszczeniowej. Jeśli ktoś nie jest mi w stanie powiedzieć "cześć" na ulicy, ale ma odwagę prosić mnie o wyszukanie lotu to nie tracę czasu na takie "niby znajomości". Z mojego facebooka zniknęła w ten sposób całkiem pokaźna grupka osób.

Mam już trochę doświadczeń na karku i z perspektywy patrzę na to tak: nie warto tracić czasu na takich ludzi, Być może kiedyś wydawało nam się, że mamy ze sobą coś wspólnego, ale jeśli taka osoba nie szanuje waszych zainteresować, ta znajomość nie przetrwa i lepiej zakończyć ją już dziś, nie tracić swoje czasu, ani czasu tej osoby, Wasze drogi tak czy siak kiedyś się rozejdą


Wpisy, które również mogą Cię zainteresować:

Za rozmowy, natchnienie i pomoc dziękuję Mai, Monice z podrozowisko.pl oraz Asi. 

Komentarze

  1. Częste podróżowanie z zarabianiem konkretnych pieniędzy nie ma nic wspólnego.
    Jeśli ktoś ma darmowe mieszkanie od rodziców/ po dziadkach to nawet jeśli zarabia naprawdę śmieszne grosiczki to może sobie podróżować nawet 4-5 razy w roku.

    No bo na co innego ma wydawać te swoje zaskórniaczki? Wszystko inne - np. jedzenie - jest śmiesznie tanie w Polsce.
    Co innego, jak jest się samodzielnym, nie wisi się na mieszkaniu od rodziców/ dziadków. Wtedy co miesiąc leci z pensji co najmniej tysiąc złotych na wynajem bądź kredyt. I pieniędzy na podróżowanie jest 12.000 rocznie mniej.
    Być samodzielnym i dodatkowo odłożyć na podróże - to jest wyczyn.
    Ale te artykuliki o oszczędzaniu pisane przez dorosłe dzieci mieszkające w darmowych mieszkaniach od rodziców/ po dziadkach są mega śmieszne. Przecież w takiej sytuacji każdy byłby w stanie odłożyć mnóstwo pieniędzy nawet z groszowej pensji. Wielcy bohaterzy z darmowymi mieszkankami od rodziców/dziadków/teściów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz Anonimowy. Powiem jednak szczerze, że nie do końca wiem, po której stronie się opowiadasz. Mam jednak wrażenie, że nie po mojej... :) W każdym razie podzielam częściowo Twoje zdanie, bycie samodzielnym, racjonalne gospodarowanie pieniędzmi to jest coś (chociaż wyczynem bym tego nie nazwała).
      Ja osobiście jestem w 100 % samodzielna, żyje na własny rachunek i jestem dumna z tego, że potrafię zarządzać pieniędzmi w taki sposób, że mogę sobie pozwolić na podróżowanie (prawie) tyle razy ile bym chciała.
      A to, że ktoś mieszka z rodzicami lub rodzice mu pomagają, to jeszcze nie znaczy, że nie potrafi oszczędzać. Wszystko sprowadza się do priorytetów. Bo można sobie żyć płytkim życiem od imprezy do imprezy, a można też robić coś co się lubi, spełniać marzenia, wszystkie - nie tylko te związane z podróżowaniem. To też kwestia dorosłości i odpowiedzialności, a nie tylko rocznika.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Wiesz, jak ktoś mieszka nawet sam ale w darmowym mieszkaniu dostanym od rodziców/ odziedziczonym po dziadkach to nie za bardzo może wiedzieć cokolwiek o oszczędzaniu bo nie ma żadnych większych wydatków.

      Jak ktoś nie jedzie na darmowym mieszkaniu dostanym od rodziców/ odziedziczonym po dziadkach i sam musi sobie zapewnić pieniądze na kredyt albo na wynajem mieszkania i jeszcze dodatkowo jest w stanie odłożyć na podróże no to oklaski dla takiej osoby.

      Usuń
    3. Piszesz o tym, że nie mam pojęcia o oszczędzaniu. Znasz mnie osobiście? Wiesz jaka jest moja sytuacja majątkowa? Jeżeli tak dlaczego nie podpiszesz się z imienia i nazwiska, albo zaczepisz mnie na ulicy i na ten temat ze mną porozmawiasz?
      A jeżeli mnie nie znasz to tym bardziej: dlaczego wypowiadasz się o sytuacji, o której nie masz bladego pojęcia?

      Usuń
  2. Pani/Panie "Anonimowy", a gdzie w powyższym artykule zostało przez autorkę wspomniane, że posiada ona darmowe mieszkanie po dziadkach czy rodzicach? Umiejętność czytania ze zrozumieniem nabywało się w wieku szkolnym.
    Że tak pozwolę sobie coś doradzić i dodać jednocześnie do tego artykułu: trzeba było się wziąć za pracę na studiach, wyjeżdżać do pracy za granicę, odkładać na owo upragnione mieszkanie to i na podróże by było, skoro wszystko inne kosztuje w Polsce „grosze”.
    Ja np. mam własne mieszkanie bez kredytu (duże jest a owszem), ale na to pracowałam latami, a teraz mogę realizować marzenie za marzeniem, a że nie jest to wybór pomiędzy sukienką od Chanel a sukienką z H&M, tylko biletem do Tokyo czy biletem do Mumbaju to już moja sprawa . Pozdrawiam serdecznie!
    Majka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to gratuluje Majka.
      Jednak o wiele więcej niż takich zaradnych osób jak Ty jest takich "Majek" co to ani pracowite, ani zaradne i zarabiają jakieś śmieszne grosiczki, ale że jadą na mieszkaniu po dziadkach i nie mają żadnych wydatków to mogą sobie podróżować - no i super, niech podróżują i korzystają z życia.

      Gorzej jak takie "Majki" zaczynają się silić na "dobre rady o oszczędzaniu" dla znajomych, którym mieszkanie po dziadkach nie spadło z nieba i w przeciwieństwie do Majek mają poważne wydatki (wynajem lub kredyt) i o te 12.000 rocznie mniej na podróżowanie.

      Po prostu, żeby o czymś się wypowiadać, wypadałoby mieć o tym pojęcie. A co o oszczędzaniu mogą wiedzieć duże dzieci, które nawet nie wiedzą co to znaczące wydatki, bo na starcie dostały mieszkanie po dziadkach? Nic.

      Usuń
    2. Serio nie wiem skąd wzięło się Tobie to mieszkanie po dziadkach/rodzicach/stryjku i nie wiem kim jeszcze. Komentujesz coś o czym nie masz chyba pojęcia. Nie będę się ponownie tłumaczyć, już się wypowiedziałam na temat mojej sytuacji majątkowej w komentarzu powyżej. Obawiam się, że Twoje komentarze nie wnoszą nic do tematu, który został tutaj poruszony. Jeśli nie podoba Ci się wpis, nikt nie naciska żebyś tu wracał i czytał inne teksty. Jest mnóstwo innych inspirujących blogów pisanych nie przez "duże dzieci" jak to postanowiłeś mnie nazwać.

      Usuń
  3. Dobrze napisane. :) Każdy ma swoje priorytety i każdy ma inną sytuację. Jedni wydają na to, a inni na co innego. Jedni mogą wydawać na bilety częściej, a inni muszą składać trochę dłużej. Jedni mają cierpliwość do oszczędzania, a inni nie. :) Ja na moje wycieczki też zbieram aż uzbieram. Wszędzie się znajdą zazdrośnicy - niestety. Trzymaj się i lataj ile możesz!! :) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo MadameWu za podejście do tematu! :)

    A Panu "Anonimowemu' już naprawdę dziękujemy. Nie Tobie oceniać co jest a co nie jest "znaczącym" wydatkiem. A..i wbrew pozorom to NIE JEST wyczyn być samodzielnym, nie jechać na kredytach i odłożyć na podróżowanie. Tak jak pisałam: czytanie tekstu ze zrozumieniem przyswajało się w szkole podstawowej, może niektórzy powinni tam wrócić? Bo tekst autorki bloga jest o podróżowaniu a nie o sytuacji mieszkaniowej..po dziadkach, wujkach i innych ciotkach..

    Pozdrawiam serdecznie,
    Majka

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z autorką tematu. Niech każdy wydaje pieniądze na to, co ma ochotę. Zauważyłam, że od kiedy poważniej zainteresowałam się podróżami to o wiele mniej pieniędzy wydaję na ubrania. W sumie od dawna nic nowego nie kupiłam :)

    Jeśli chodzi o ludzi z kredytami i brakiem pieniędzy na podstawowe utrzymanie to sprawa jest zupełnie inna, ale myślę że nie o tym był post.
    Znam osoby, które podczas jednego wieczoru w klubie wydają o wiele więcej niż ja na jakiś wypad za granicę, a krzywo na mnie patrzą i mówią, że ich nie byłoby stać na taką wycieczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to właśnie chodzi :) Bardziej zainteresowały Ciebie nowe podróże nić ciuchy :) Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Prześlij komentarz